
Zdjęcie: Priscilla Du Preez, Unsplash
Ile słów wypowiadam codziennie? Trudne pytanie. Zależy to od płci (kobiety mówią podobno trzy razy więcej niż mężczyźni. Na oko to całkiem realne), temperamentu, rodzaju wykonywanej pracy… Średni wynik to ok. 10 tys. słów. Całkiem sporo! Ale co z jakością? Często najbliżsi mają tu najgorzej: dla nich nie chce nam się chcieć. Szkoda! Na zewnątrz jesteśmy elokwentni i akuratni (jak to mówią: „ą i ę”), a w domu rzucamy monosylabami (no! yhy! uhm!), bywamy opryskliwi i niedbali. Ale warto zawalczyć tu o pion i poziom, bo styl rozmów buduje atmosferę domu. Mowa ukazuje wnętrze człowieka, lecz również je kształtuje. Formy grzecznościowe (W rodzinie trzeba używać trzech słów. Chcę to powtórzyć! Trzy słowa: proszę, dziękuję i przepraszam. Są to trzy słowa klucze! Franciszek, AL), bycie miłym dla innych niezależnie od poziomu irytacji czy zmęczenia, uprzejme odpowiadanie na ich pytania, uważne słuchanie, nawet jeśli dana kwestia średnio nas interesuje. Rodzinne pogawędki przy stole, wspólnej pracy czy na spacerze – to coś, co się pamięta i co dzień po dniu rzeźbi charakter i rozwija intelekt. Myśląc, używamy przecież pojęć, tak więc ich bogaty zasób, zdolność by „odpowiednie dać rzeczy słowo” – decydują o postrzeganiu świata w sposób powierzchowny i „z grubsza ciosany” albo też bardziej „koronkowy” – finezyjny i wrażliwy na niuanse. Nie jesteśmy w stanie rozmyślać nad czymś, czego nie potrafimy nazwać. Językoznawcy dowiedli, że w językach ludów eskimoskich istnieje około trzystu słów na określenie rodzajów śniegu i śladów na nim. Z kolei Beduini dysponują wyjątkowo szerokim wachlarzem słów określających piasek. Bez wątpienia umiejętność nazwania jakiejś rzeczy lub zjawiska wynika z faktu, że najpierw potrafiliśmy dostrzec je i wyodrębnić spośród innych. Trzysta rodzajów… – niewiarygodne! A dla nas to po prostu zwykły „śnieg” i w tym aspekcie nasza percepcja rzeczywistości jest znacznie uboższa. Nie bójmy się i nie unikajmy w rozmowach z dziećmi dorosłych słów i tematów. Wytłumaczenie pięciolatkowi, co znaczą „konsekwencje” czy „nietykalność”, to ciekawe wyzwanie intelektualne i rozszerzenie bazy pojęciowej dziecka o kolejne elementy. Dom ma być miejscem spotkania i rozmowy, a nie przestrzenią gdzie wciąż się mijamy albo chowamy za ekranami, a najczęściej panuje w nim cisza z telewizorem w tle. Dobrze jeśli dzieci słyszą nas mówiących ciekawie i ładnie na różne tematy, uczestniczą w rozmowach, uczą się wypowiadać i słuchać innych, jeśli na co dzień nasiąkają „piękną ojczyzną-polszczyzną” (Tuwim). Niech nasz dom rozbrzmiewa bogactwem słów, radosnym śmiechem, gwarem serdecznych rozmów – to znak, że żyje. Martwą ciszę zostawmy cmentarzom.
Anna Wardak
Felieton ukazał się w tygodniku „Idziemy”