Szukaj

Randka małżeńska

Zdjęcie: Jisoo Kim, Unsplash

Randka małżeńska – czy to klasyczny oksymoron, jak zimne ognie lub wirtualna rzeczywistość? Randka to przecież romantyczne spotkanie dwojga zakochanych osób… Romantyzm, zakochanie – to  terminologia z czasów narzeczeńskich, ale teraz… tyle lat po ślubie?

Ale ślub to początek, a nie koniec drogi, którą mamy iść aż do końca – nie „do czasu”. Życia małżeńskiego w całym jego bogactwie odcieni nie da się streścić krótkim: żyli długo i szczęśliwie. Nie wiemy, czy będziemy żyć długo, ale na pewno możemy zawalczyć o nasze szczęście. O to, by miłość, także ta romantyczna, nie zwiędła, lecz rozkwitała i smakowała coraz lepiej. 

Nic, co dobre, nie dzieje się samo. Ogród, dom, samochód… – „niezaopiekowane” marnieją i niszczeją. Rzeczy dobre i wartościowe zawsze wymagają czasu i wysiłku, często również planowania. Dlatego warto znaleźć i zaplanować czas na to, by świadomie, a nie „przy okazji” albo „jak się uda”, albo „gdy dzieci dorosną” pielęgnować naszą małżeńską relację. Musimy zrozumieć i przyjąć, że to ta relacja jest fundamentem, na którym opiera się cała nasza rodzina, i od której zależy jej szczęście. Randki małżeńskie, czyli czas, poświęcany konkretnie na dbanie o naszą miłość, to jeden z naprawdę prostych sposobów, które w tym pomagają. Jak przejść od słów do czynów? Po prostu: trzeba to zrozumieć, potraktować priorytetowo (jako inwestycję) i… zacząć to robić. Oto kilka podpowiedzi: Randki powinny być regularne (nasze ciało karmimy i poimy systematycznie, tak samo sprzątamy nasz dom, pielęgnujemy ogród, tankujemy samochód). Warto wpisać sobie do kalendarza stałe terminy i starać się nie odwoływać ich z błahych przyczyn (przecież tak postępujemy w przypadku innych ważnych spotkań). Raz na jakiś czas – wspólny wyjazd na kilka dni, na weekend albo chociaż na jedną noc. Opieka do dzieci? Przecież udaje wam się ją znaleźć, gdy musicie poświęcić czas na inną istotną dla was sprawę. Niech waszej randki nie zdominują tematy rodzinne, wychowawcze, organizacyjne… Postarajcie się wyrwać na moment z kołowrotka codzienności: spojrzeć sobie czule w oczy, przytulić czy wziąć za rękę w kinie lub przy kawiarnianym stoliku. Chodzi o to, żebyście za każdym razem wracali bardziej zakochani i bliżsi sobie, a nie pokłóceni i obrażeni z powodu zaległych rachunków i kłopotów szkolnych dzieci. Swoją drogą wszystkie te codzienne wspólne zmagania też będą łatwiejsze, jeśli najpierw zadbacie o wzajemną relację. Nie odkładajmy troski o naszą miłość na później, bo „później” często oznacza „za późno”. Życie to nie serial na Netflixie ani gra komputerowa: niektórych rzeczy nie da się już niestety cofnąć, nadrobić i przeżyć jeszcze raz według innego scenariusza.

Anna Wardak

Felieton ukazał się w tygodniku „Idziemy”

0