Szukaj

Taki mamy klimat

Zdjęcie: Annie Spratt, Unsplash

Ostatnio w związku z pracą zawodową dużo rozmawiam z nauczycielami o ich relacjach z rodzicami. Wyłania się z tego ciekawy obraz funkcjonowania współczesnych rodziców. Są to tylko zaledwie migawki, nie całościowa wizja, bo każda sytuacja jest inna i cytując Tołstoja: Każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój własny sposób. Uderzające jest to, że opinie nauczycieli są bardzo zgodne, niezależnie od wielkości czy lokalizacji placówki. Widzimy pokolenie „rodziców-kosiarek” próbujących usuwać spod nóg dzieci każde źdźbło trawy. Mają do szkoły żal o organizowanie konkursów, gdzie nie wszyscy dostają nagrody, bo „dzieciom będzie przykro”. W przedszkolach i młodszej podstawówce dzieją się dramaty, bo kogoś nie zaproszono na urodziny. Jest poczucie krzywdy „pominiętych” i poczucie winy rodziców, że nie mogą zaprosić całej grupy. W jednym z przedszkoli rodzice uprosili, by w dniu urodzin dzieci mogły przynosić nie cukierki, lecz tort. Panie, oprócz dzielenia tortu, zaczęły organizować zabawy. Jednym słowem, wyprawiać w przedszkolu przyjęcie urodzinowe, ku wielkiej radości rodziców. Wkrótce jednak ruszyła licytacja, kto ma większy i piękniejszy tort i znów pojawiły się konflikty. Trzeba było odgórnie wprowadzić ograniczenia wielkości i wagi tortów. A przecież można było wykorzystać te sytuacje, by nauczyć dzieci, że nie zawsze będą wybrane i nie wszędzie zapraszane, a ich tort nie musi być najokazalszy i nie od tego zależy życiowe szczęście. Wszyscy narzekamy na brak czasu, a przy tym niestety sporo go tracimy. Rodzice, chcąc go odzyskać, rezygnują z uczenia dzieci samodzielności, wyręczając je, karmiąc, ubierając albo wioząc pięciolatka w wózku (autentyczny przykład) z parkingu do przedszkola, bo tak szybciej. Dzieci świetnie radzące sobie w szatni, idąc z panią na podwórko, na widok mamy zastygają bezradnie, czekając aż zostaną ubrane. Wielu rodziców, widząc, jak dziecko sprząta w sali zabawki, wzdycha: żeby w domu też tak chciało. Nieraz zawodowo radzą sobie oni z dużymi wyzwaniami, w domu zaś wydają się bezradni wobec kilkulatka. Wielu nauczycieli klas młodszych mówi, że dzieci siedzą godzinami w Internecie, oglądając jak leci. Ostatnio furorę robi brutalny serial koreański „Squid game”, opowiadający o grze w zabijanie ludzi. Nauczycielka podniosła alarm na klasowej grupie na Messengerze, wielu rodziców było zdumionych i zszokowanych, choć działo się to w domu, pod ich okiem, na kupionym przez nich sprzęcie. Ta sama nauczycielka mówiła, ile wygibasów kosztowało ją wprowadzenie dzieci w temat wojny na Ukrainie, bo niektórzy rodzice nie chcieli poruszania tak brutalnych tematów. Kilka migawek, swobodnych obrazków… Taki mamy klimat.

Anna Wardak

Felieton ukazał się w tygodniku „Idziemy”

0