Szukaj

Trudne czasy

Zdjęcie: James Lee, Unsplash

Najpierw pandemia wywróciła naszą w miarę stabilną rzeczywistość (powiedzmy sobie, że ostatnie dziesięciolecia to raczej spokojny „slot” wśród dziejowych burz). Teraz wojna tuż za granicą, bestialstwo, w które wciąż trudno nam uwierzyć. Wizja bezpiecznego świata, w którym dorastały ostatnie pokolenia, została zdmuchnięta jak domek z kart, ukazując kruchość naszych misternych planów i żmudnie wznoszonych konstrukcji. Fizyczna bliskość tych wydarzeń, spalone miasta, tak podobne do naszych; ciała zabitych, wyglądających zupełnie jak nasi sąsiedzi… Wszystko to budzi w wielu osobach lęk, że któregoś dnia my też możemy znaleźć się w podobnej sytuacji. Przez wieki ludzie doświadczali różnych dramatów: wojen, klęsk, epidemii, będących źródłem ich osobistych tragedii. Możliwe więc, a częściowo już tego doświadczamy, że „przywilej” życia w ciekawych czasach przypadnie w udziale także nam. Obecne wydarzenia powinny być zatem dla nas budzikiem. Do jakiego świata wychowujemy nasze dzieci? Pytałam już, ale dziś zapytam o to raz jeszcze: Czy to, jak wychowuję moje dziecko pomoże mu poradzić sobie w świecie, który bywa tak zmienny, niebezpieczny, a nawet okrutny. Modlimy się i robimy wszystko, aby był lepszy, ale wygląda na to, że na razie raj na ziemi nie nastanie i nasze dzieci nieraz odczują to na własnej skórze. W co warto zainwestować? Na pewno w rzeczy uniwersalne, które sprawdzają się zawsze. A więc kształtowanie cnót charakteru (czy też, jak wolą niektórzy: kompetencji społecznych): wytrwałości, męstwa, odwagi, pracowitości, optymizmu, roztropności, odpowiedzialności czy np. umiarkowania, które uczy nas ograniczania nadmiernych potrzeb. Umiejętność rzetelnej pracy związana z konkretnymi umiejętnościami, pozwalającymi zarobić na chleb w każdej sytuacji. Więc np. praca w domu i wokół niego zamiast budowania komputerowej farmy czy wirtualnych cywilizacji. Zanurzenie w realnym życiu, poznanie jego trudów, niewygód, głodu, zimna, zmęczenia, konieczności poradzenia sobie w trudnych i mało komfortowych sytuacjach, rozwiązywania pojawiających się problemów… jeśli, kierowani najlepszymi nawet intencjami, chronimy przed tym dzieci, to tak, jakbyśmy wypuszczali je w życie bezbronne i bezradne. Relacje z innymi: hojność, życzliwość, gotowość pomocy. Pandemia i wojna na Ukrainie pokazały, że „brat wspomagany przez brata jest niczym twierdza warowna”, wiele trudnych sytuacji można rozwiązać dzięki wzajemnej pomocy i ofiarności. Wiara, która wraz z nadzieją i miłością pozwala przejść najciemniejszą dolinę z wzrokiem utkwionym w światło na jej końcu. Trzeba uczyć tego dzieci, aby również dzięki nim ten świat stawał się coraz bardziej ludzki i coraz bardziej Boski.

Anna Wardak

Felieton ukazał się w tygodniku „Idziemy”

 

0