Szukaj

Ucz się, Jasiu!

Zdjęcie: Annie Spratt, Unsplash

Chcesz być czymś w życiu, to się ucz, abyś nie zginął w tłumie; Nauka to potęgi klucz,
W tym moc, co więcej umie! – wpisał ongiś do sztambucha swoim synom Ignacy Baliński, prawnik i pisarz z przełomu XIX i XX w. Przesłanie to na przestrzeni lat trafiło na stronice wielu dziecięcych pamiętników. Także dziś większość rodziców – tych którzy sami kończyli różne uczelnie, jak i tych, którzy (z przyczyn często od nich niezależnych) zakończyli edukację na wcześniejszych etapach, jako jeden z istotnych czynników życiowego sukcesu swoich dzieci postrzega zdobycie przez nie wykształcenia. Chyba niewielu jest takich, którzy wprost deklarują, że edukacja dzieci w ogóle ich nie obchodzi. Większość, zgodnie z własną wizją życia i na miarę swoich możliwości, stara się zapewnić im jak najlepszą edukację. Nieraz jednak zdarza im się przy tym zapominać, że żadna szkoła, nawet ta najlepsza, nie zastąpi ich w roli pierwszych i najważniejszych nauczycieli swoich dzieci, a co najwyżej może lepiej lub gorzej wspierać ich w tej roli. Niektórym ta myśl może wydać się zaskakująca. Nie mamy raczej wątpliwości co do tego, że w sferze wychowawczej największy wpływ na dziecko wywiera jego rodzina. W badaniach i ankietach przeprowadzanych w ramach pewnego projektu edukacyjnego, w którym biorę udział, sami nauczyciele twierdzą, że proporcja wynosi tu mniej więcej 70:30 na korzyść rodziców. Jednak doświadczenie pokazuje, że rodzina ma również ogromny wpływ na sferę dydaktyczną: na stosunek dziecka do zdobywania wiedzy i jego motywację. Atmosfera panująca w domu, szacunek dla wiedzy, dbałość o swój własny rozwój i stałe podnoszenie kompetencji, a także wykorzystywanie różnych okazji do poszerzania horyzontów dzieci: wycieczki i wyjścia w ciekawe miejsca, wykorzystywanie codziennych okazji do rozmów o historii, geografii, polityce i bieżących wydarzeniach (w naszej rodzinie przyjmują one często formę uwielbianych przez dzieci zagadek). Dyskusje przy rodzinnym stole na różne tematy, zgodnie z zainteresowaniami domowników (u nas, ze względu na dużą liczbę „dyskutantów” spektrum jest szerokie: od językoznawstwa, poprzez sport i muzykę młodzieżową, do kwestii informatycznych i technicznych). Dostępność książek, prenumerata czasopism popularnonaukowych… – czyli wszystko to, co sprawia, że dzieci nabierają przekonania, że nieustanna ciekawość świata, nauka i rozwój to pasjonujące zadanie na całe życie, a nie nudna pańszczyzna, którą trzeba odwalić, żeby wypełnić „obowiązek szkolny”. Ale najpierw muszą to wszystko widzieć każdego dnia u swoich rodziców. „Jasiu, jako mój uczeń kształcisz się u mnie na nauce” – jak mawiał majster Jan Kobuszewski w słynnym skeczu kabaretu Dudek.

Anna Wardak

Felieton ukazał się w tygodniku „Idziemy”

0