Czy edukacja seksualna może szkodzić? Rola szkoły w przekazywaniu wartości rodzinnych

1. Czy edukacja seksualna może szkodzić?
Kiedy zastanawiamy się nad potencjalnie szkodliwym działaniem edukacji seksualnej, należałoby zacząć od samego określenia „edukacja seksualna”. Sugeruje ono, że seksualność należy traktować jako pewien samodzielny, niezależny od innych obszar działania człowieka, w którym powinien osiągnąć on określoną sprawność. Tymczasem wyłączenie sfery seksualnej z kontekstu rodziny i przekazywania życia jest po prostu głębokim zubożeniem i zakłamaniem tej dziedziny i jako takie nie powinno być przekazywane w szkole. To bowiem rodzina jest najbardziej podstawową, a jednocześnie – jak wykazują badania – najbardziej efektywną komórką społeczną, w której mogą przyjść na świat i wychować się obywatele państwa i jako taka powinna być przez państwo chroniona i promowana.
Warto więc zapytać, jaki jest cel edukacji seksualnej? Jej zwolennicy przekonują, że dzięki większej wiedzy nt. seksualności młodzi ludzie będą bardziej świadomie podejmowali różne działania w tym obszarze i dzięki temu uda się ograniczyć niepożądane zjawiska, takie jak przedwczesna inicjacja seksualna, ciąże nastolatek, czy choroby weneryczne. Idea byłaby chwalebna, gdyby tylko edukacja seksualna miała szansę ten cel spełnić. Tymczasem doświadczenie pedagogiczne oraz liczne badania pokazują, że zależność jest raczej odwrotna – im więcej edukacji seksualnej, tym więcej patologii. Szczególnie jaskrawym dowodem jest tu przykład Wielkiej Brytanii, w której mimo wielomilionowych nakładów na edukację seksualną, nie tylko nie ograniczono patologicznych zjawisk wśród młodzieży, ale wręcz nastąpił ich wzrost.
Wyjaśnienie tego zjawisko nie jest trudne – taka edukacja rozumiana jako instruktaż raczej zachęca do eksperymentowania z seksem niż do większego rozsądku. Przecież dobrze prowadzona edukacja powinna inspirować uczniów do samodzielnego sprawdzenia poznanej wiedzy, tak więc im lepsze wytłumaczenie tematu, tym większa chęć sprawdzenia go w praktyce. A im częstsze „sprawdzanie wiedzy”, tym więcej „wpadek” i osobistych tragedii młodych ludzi. Założenie, że będzie inaczej przypomina prowadzenie instruktażu przyjmowania narkotyków z nadzieją, że po nim uczniowie będą ich rzadziej używali.

2. Czy szkoła może i powinna wspierać rodzinę w przekazywaniu wartości rodzinnych?
Cały układ kolejnych etapów edukacji – od przedszkola aż po szkoły zawodowe lub studia – jest zaplanowany w taki sposób, aby stopniowo przygotować młodego człowieka do dorosłego życia. Niezwykle istotnym elementem tego życia jest umiejętność współżycia w różnych grupach społecznych i budowania relacji, w tym tworzenie i utrzymywanie relacji rodzinnych.
Dlatego też szkoła, której rodzice powierzają swoje dziecko na tak długi czas, nie może odżegnywać się od zadania przekazywania wartości, które pomogą przyszłym obywatelom jak najlepiej odnaleźć się w rzeczywistości rodzinnej. Mimo iż to zadanie – przekazywanie wartości rodziny i sposobu jej funkcjonowania – pozostaje w pierwszej kolejności zadaniem rodziców dziecka, bliska współpraca szkoły z rodzicami może istotnie zwiększyć skuteczność tego przekazu.
Jeśli natomiast zdarza się, że szkoła nie tylko nie wspiera rodziny w przekazywaniu tych wartości, ale wręcz je podważa, ośmiesza czy też przekazuje wartości przeciwne, u dziecka powstaje zaburzony obraz świata, ze sprzecznymi komunikatami, płynącymi od dwóch bardzo ważnych dla niego autorytetów – rodziców i szkoły. Dlatego też szkoła najlepiej spełnia swoje zadanie, kiedy – na miarę swoich możliwości – współpracuje z rodzicami w celu kształtowania u dziecka spójnej, pozytywnej wizji rodziny, którą pomoże mu lepiej funkcjonować w dorosłym życiu.

0